26 czerwca 2014

Dzisiaj!

 (Mt 6, 5-15)


Słowa codziennego pacierza mogą spowszednieć. Często odmawiane stają się utartą rutyną, pozbawioną głębszego przeżycia czy odkrywczej refleksji.

Bardzo dotknął mnie jednak ostatnio jeden werset modlitwy "Ojcze nasz", zwanej też Modlitwą Pańską (wszak polecił ją odmawiać Apostołom sam Jezus).

Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj (...).

To, co jest najbardziej uderzające, to owo kończące frazę "dzisiaj". Nie musimy się martwić o daleką przyszłość. Ważne jest to, co tu i teraz. W relacji z Bogiem możemy w spokoju, wdzięczności i zaufaniu przeżywać życie z dnia na dzień. I nie jest to lekkomyślność, lecz forma zawierzenia.

Co więcej, mamy Go prosić o to, co tak zwyczajne, jak "chleb nasz powszedni". Wszystkie te nasze - pełne znoju i trudu czasami - sytuacje codzienne w domu, w pracy, w relacjach z najbliższym otoczeniem. To właśnie jest cenne, to ma nas karmić. Zwyczajność, która z Bogiem staje się uświęcona. Pod nią, jak pod opłatkiem, ukryty może być Chrystus, który naszą codzienność potrafi przemieniać w coś wartościowego. Przeistoczenie - trzeba w to uwierzyć.

To "dzisiaj" ma dla mnie jeszcze inny sens. Znajdywanie czasu na modlitwę jest nieustająca walką. Wyzwaniem, które trzeba podejmować ciągle na nowo. Nie zniechęcać się, jeśli wczoraj, przedwczoraj, a może nawet przez cały ostatni tydzień, miesiąc, rok się nie udawało. Nie zamartwiać się też o jutro - czy podołam. Liczy się dziś!

Tak długo nie pojawiał się w moim blogowym Namiocie żaden nowy wpis, bo ta walka i dla mnie jest bardzo trudna i ciągle ulegam pokusie, że w przyszłości na pewno stworzę lepszego posta. Za jakiś czas - dokładniej się przygotuję, wymyślę coś bardziej poruszającego, będę bardziej autentyczna... W rezultacie od roku nie opublikowałam w Namiocie nic!

Dziś przerywam to wycofane milczenie. Dziś! 

Bo modlitwa, myślenie o sprawach Bożych, kontemplacja to nie głowa strzelająca ciągle nowymi, powalającymi na kolana, pomysłami. To nawet nie serce lewitujące nad ziemią i szukające ciągle nowych wrażeń emocjonalnych.

To przede wszystkim wysiłek woli i wierność na co dzień. Dziś!

24 czerwca 2014

Budzik

 

Co budzi Cię o poranku?

Stylowy budzik?
Dzwonek w komórce?
Radio?
Hałas za oknem?
Świergotanie ptaków?
Pianie koguta?
Pocałunek męża?

Mnie od kilkunastu miesięcy zwykle budzi synek. 
Płaczem, stękaniem, mruczeniem, uśmiechem... 

fot. Krzysztof Wieczerzak ©

Dzięki temu, że śpi w naszym łóżku i że karmię go ciągle piersią, każdy dzień zaczyna się dla nas porcją czułości.

20 czerwca 2014

 Latająca Szkoła Kobiet

 

Podglądam ją od dawna. Podczytuję artykuły na jej stronie i newslettera, który ostatnimi czasy przyjął postać Poczty Pantoflowej. Znajduję tam mnóstwo inspiracji. Zyskuję dobrą energię, która pozwala mi wierzyć, że moje marzenia się spełnią i:

* będę zarabiała na tym, co kocham, 
* będę realizować swoją unikalną misję życiową , 
* będę czerpać mnóstwo radości z rozwijania swoich talentów...

Taka wydaje się główna intencja Agaty Dutkowskiej - założycielki Latającej Szkoły, w ramach której prowadzi ona szkolenia i warsztaty pomagające rozwijać kobietom małe kreatywne biznesy.

Przyznam, że planowałam napisać o niej na moim blogu już dawno. Z poczuciem wdzięczności umieścić linka do jej strony na dobrze widocznej półce mojej spiżarni, gdzie nie tylko gromadzi się pożywne (prze)twory, ale i prezentuje ich piękno.

Muszę przytoczyć jej słowa, bo uważam, że świetnie oddają filozofię jej aktywności:
 
Marzę o tym, żeby każdy rozumiał, co mam na myśli, jak mówię „organiczny biznes”. Że nie mam na myśli koniecznie biznesu polegającego na sadzeniu groszku cukrowego, albo dystrybucji oleju kokosowego. Mam na myśli KAŻDY biznes, który zakorzeniony jest w głębszych wartościach i dążeniach jego twórcy, który rozwija się wraz z jego twórcą i pobudza go do rozwoju, który oparty jest o autentyczne zainteresowanie i organiczny ruch, który nie korzysta ze sztucznych nawozów i manipulacji, ale ma w sobie coś nieodpartego i jak kwiat, który pachnąc, przyciąga pszczoły, przyciąga właściwych klientów. Który wnosi coś dobrego do świata, karmi go i współistnieje w z nim w ramach ekosystemu.  Bez szarpania i walki, z elegancją właściwą roślinom i ptakom.

Agata nie tylko mówi/pisze o tym, jak tworzyć kreatywne, rozwojowe biznesy. Ona sama taki biznes prowadzi. Nie przekazuje wiedzy z księżyca (niech nie zmyli nikogo epitet "latająca"). Dzieli się raczej hojnie swoim bogatym doświadczeniem (czasem zastanawiam się czy jednak przypadkiem nie była na księżycu, bo to, co pisze i robi jest naprawdę porywające, świadczące o naprawdę  s z e r o k i c h  horyzontach). Działa z polotem!
  



19 czerwca 2014

U-ważność

 

Przeglądam archiwum swojego bloga i uświadamiam sobie, że tym, co łączy wszystkie wpisy zgromadzone w kuchni, sypialni, łazience i garderobie jest pielęgnowanie uważności.

Uważności, czyli u-ważniania prostych, czasami nawet prozaicznych: przedmiotów, zjawisk, czynności...

W tym procesie czynienia pewnych rzeczy ważnymi istotne miejsce zajmują właśnie zwracanie uwagi na potrzeby ciała.

I chyba to nie przypadek, że o istocie cielesności wspominam właśnie dziś - w święto Bożego Ciała, kiedy zwykły, a jednak uświęcony Kawałek Chleba, wędruje pośród ludzkich domostw ulicami miast i wsi.

fot. Krzysztof Wieczerzak ©

Celebrowanie drobnych chwil istnienia, kiedy wehikuł naszego ciała niesie nas przez życie i umożliwia twórcze zmierzanie do różnych celów (także tych ostatecznych) wydaje mi się godne uwagi, wysiłku, troski. 

Dlatego wciąż na moim blogu będę starała się propagować tę ideę - miękko, ale celnie otulając moje spostrzeżenia na ten temat słowami wyrwanymi z milczenia.

17 czerwca 2014

Akatyst


Pomyślałam, że skoro już jestem doktorem nauk humanistycznych i skoro - jak ostatnio napisałam - nie chcę wyrzekać się swoich intelektualnych ciągot, to może uczynię mój salon trochę bardziej kulturalnym miejscem. Tak, jak to niegdyś było w salonach dystyngowanych dam :). 

Co jakiś czas zamierzam umieszczać więc tutaj jakiś kawałek poezji czy prozy, który chwyta za serce bądź daje do myślenia. Będą pojawiać się też reprodukcje obrazów, linki do wartościowych utworów muzycznych, impresje z obejrzanych filmów. Wszytko oczywiście stopniowo.

***

Dziś chciałabym podzielić się wrażeniem, jakie robi na mnie akatyst. Uwaga! Będzie kilka trudnych słówek, do których jako polonistka i miłośnik liter mam po prostu słabość.

Otóż akatyst to uroczysty hymn charakterystyczny dla liturgii bizantyjskiej. Nazwa pochodzi z języka greckiego: akathistos, a - nie, kathiden - siedzieć. Rzeczywiście ta piękna pieśń wykonywana jest na stojąco, w postawie wyrażającej szacunek dla Stwórcy. 

Akatyst składa się z mniejszych, przeplatających się części, zwanych kondaktionami i ikosami (kondaktionów jest zwykle 13, zaś ikosów - 12). Nazwa kondaktion (albo kondakion) oznacza zwój, drążek na który nawijano pergamin, zaś ikos - oznacza mieszkanie. Zbiór akatystów to akafistnik.

Choć najbardziej popularny jest Akatyst ku czci Bogurodzicy, ja swego czasu zachwyciłam się tym śpiewanym w Wigilię Pięćdziesiątnicy - ku czci Ducha Świętego. Po każdym wezwaniu zawartym w ikosie powtarza się refren: "Przyjdź i zamieszkaj w nas". 

Nie sposób zacytować tutaj tego hymnu w całości. Zresztą jego piękno objawia się chyba najpełniej, gdy ma się do czynienia z wersją śpiewaną. Mimo to przeczytajcie moje ulubione fragmenty. 

KONDAKTION II

Czy nie lepiej jednak, Duchu Święty, aby myśl moja trwała w całkowitym milczeniu, oddając Tobie w zachwycie cześć najgłębszą? Czyż nie lepiej zastąpić wszelkie o Tobie filozofowanie tą pieśnią, w którą w ciągu wieków weszło tyle westchnień, ile i radości, a więc pieśnią - Alleluja.

IKOS II

Jest jeden bezpieczny sposób wysławiania Ciebie: trzymać się mocno w tym, co o Tobie się mówi, tego, co Ty sam odkryłeś o sobie swoim wybranym i sam zawarłeś w świętych pismach. Dlatego też tak będę do Ciebie wołać:

Tchnienie Wszechmocnego, które unosiło się nad chaosem -
Który kształtujesz nasiona -
Przez kogo kwiat się rozchyla -
Dzięki któremu żyją rośliny -
Który sprawiasz, że trawa zielenieje -
Który karmisz zboża -
Dzięki któremu róża jest piękna, a lilia wspaniale odziana - 
Dzięki któremu konwalia zapach roztacza -
Przybądź Dawco dobra i zamieszkaj w nas.

(...)

KONDAKTION V

Niedługo czystym, jasnym i godnym Ciebie pozostało to mieszkanie, które w postaci człowieka zgotowałeś na ziemi dla siebie. Po trzech tysiącach lat, które dla Ciebie jako Boga są tym samym, co trzy dni, Pan musiał powiedzieć ludziom: "Duch mój nie może zamieszkać w ludziach, bo człowiek jest istotą cielesną", my jednak napełnieni przez Ciebie Duchem Chrystusowym, śmiało Cię wzywamy: Alleluja.

IKOS V

"Światło w ciemnościach świeci" - powiedziałeś o sławionym na równi z Tobą i współuwielbianym Chrystusie. Stałeś się dla ludzi tym, czym być miałeś w pierwotnym zamiarze Stwórcy:

Źródło rozumu i geniuszu twórców -
Który śpiewasz w pieśniach, którego głosi muzyka - 
Źródło zachwytu poetów i duszo rzeczy pięknych -
Który mówisz przez oratorów i prowadzisz pędzel malarza - 
Przybądź Dawco dobra i zamieszkaj w nas.

11 czerwca 2014

Zrobiłam doktorat!

 

Końcem maja obroniłam doktorat o twórczości eseistycznej Joanny Pollakówny, polskiej poetki i historyka sztuki. Czuję wielką radość, satysfakcję i ulgę.

fot. Krzysztof Wieczerzak ©

Nie pisałabym o tym, gdyby nie znaczące oddziaływania - czasem nawet spięcia - jakie występowały pomiędzy tym doktoratowym kawałkiem mojego życia a prowadzonym blogiem. Były to napięcia twórcze, dynamizujące moją codzienną aktywność, ale i bolesne. Tym bardziej, że dodatkowo główną funkcją mojego życia jest macierzyństwo.

Kiedy zakładałam tego bloga wiedziałam już, że działalność naukowa nie jest moim ostatecznym pomysłem na życie. W pewnym momencie uświadomiłam sobie wyraźniej, co mną kierowało, gdy zdecydowałam się na studia doktoranckie. Dotarło też do mnie, czym tak naprawdę chciałabym się w życiu zająć.

Podjęłam decyzję, by jednak skończyć doktorat, bo chciałam pozostać wierną sobie. Żal mi było włożonego wysiłku i nie potrafiłam tak po prostu rzucić tego w połowie drogi. Pisałam kiedyś o tym tutaj.

Nieraz targały mną emocje. Miałam ochotę zanurzyć się w tak porywające i przyjemne - a przecież też pochłaniające wiele czasu - zajęcia, jak: blogowanie, rozwijanie wizji przyszłego Ośrodka Rozwoju Osobistego, przygotowywanie  kreatywnych warsztatów. 

Teraz z perspektywy osiągniętego już celu, mam poczucia spełnienia. To był bardzo intensywny, rozwijający i integrujący mnie wewnętrznie czas. 

Balansując gdzieś pomiędzy nie odkładaniem siebie na później a cierpliwym odraczaniem ważnych, a mniej pilnych pomysłów, stałam się doktorem nauk humanistycznych w dziedzinie literaturoznawstwa

Wiem, że nie wyrzeknę się swoich intelektualnych ciągot. Humanistyczna aura na pewno stanie się w moim Ośrodku odczuwalna. Zresztą doktorat był nie tylko rozwijaniem naukowych pasji, ale przede wszystkim szkołą charakteru.